Troska (jak coś, to możesz do mnie przyjść)

Karuzele z instagrama fatalnie opisują świat, właściwie nie opisują go wcale. Przyszliśmy do siebie z nadziejami, rozeszliśmy się, krwawiąc – tego, co się wydarzyło pomiędzy nie opowie mi 30 sekundowe wideo na tiktoku o pięciu czerwonych flagach. 

“Żeby tylko nie zranił, żeby tylko suchą nogą, żeby niczego nie przegrać, nie musieć za nic płacić. Żeby zawsze równym chodnikiem, nigdy po błocie, nigdy przez dziurę w płocie”. Nie.

Więc opowiadam o Tobie koleżankom. O tym, że byłeś nierówno ogolony, że podobały Ci się moje kolczyki, że była taka jedna noc, gdy zastanawiałeś się, gdzie mieszkam. 

Zrobiłam Ci krzywdę niechcący, skąd mogłam wiedzieć, który kabel to bomba. Chciałam Cię tylko głaskać po plecach. Nic mi nie powiedziałeś, że masz tam plamy po pożarze, że blizny są żywe i każdy dotyk Cię boli. Mówiłeś, że ciało Cię pali, ale myślałam, że to metafora. 

Gdy jest Ci smutno, to możesz do mnie przyjść na zupę. Albo na taki makaron na szybko, który smakuje najlepiej zrobiony z niczego. Możesz do mnie przyjść posiedzieć. Możesz do mnie przyjść pohuśtać się na balkonie. 

Dorośli ludzie mogą do siebie przychodzić bez zgody rodziców, wiesz? W ogóle bez niczyjej zgody. Ostatnio, gdy było mi bardzo źle, to poszłam nocować do koleżanki. Dwie dorosłe kobiety siedzące do późna przy świeczce. 

Jak coś się stanie, to mi o tym powiesz, prawda?

K.

Inne teksty