Godzina 4.00, stołówka w Maradkach, stoję w mokrych majtkach i koszulce, od jeziornej wody, opieram się o stół bilardowy, ze szklanką w ręce. Gosia robi zdjęcie w przerwie między wypisywaniem walentynek. Skręciłyśmy do stołówki po drodze z wiaty do domku, żeby zabrać z kącika nową rolkę papieru toaletowego. Gosia wypisała pięć walentynek, ja dwie. Poczułam wtedy takie uszczypnięcie, jakby ugryzł mnie komar szczęścia. Robimy zdjęcie na pamiątkę tych piętnastu sekund wolności (“jeszcze jedno? czekaj, rozpuszczę włosy”). Pod drzwiami domku 29 spotykamy Monikę z Maksem: “długo brałyście ten papier” (ups, zapomniałam).
Zdjęcie z wakacji (ciała ciągną do jeziora)
