Harry Potter, Ch?opiec Który Prze?y?, prze?y? dzi?ki mi?o?ci swojej matki. Nie by? nadzwyczajnie utalentowanym czarodziejem, fakt, ?e prze?y? pierwsze starcie ze ?mierci? zawdzi?cza? temu, ?e Lily Potter zas?oni?a go w?asnym cia?em, a jej matczyna mi?o?? pos?u?y?a jako tarcza obronna. To, ?e Voldemort usi?uj?c pozbawi? go ?ycia, os?abi? siebie, oddaj?c Harry’emu cz??? swoich si? – to ju? inna sprawa. * By?am na takim sylwestrze w 2010 lub 2011 roku. W podkrakowskim domu jednorodzinnym zebra?o si? nas kilkana?cioro, cz??ciowo si? ze sob? znali?my, cz??ciowo nie. W?ród znanych mi ju? wcze?niej postaci by?a jedna para: Ona i On. J? zna?am jeszcze z poprzedniej szko?y, On …
Bajki i opowiadania
Gaw?da o ostatnim s?oiku
W ka?dym domu s? dwie kategorie rzeczy, których si? nie kupuje. Pierwsza: rzeczy, o których po prostu uwa?a si?, ?e zawsze s?. W moim domu rodzinnym do tej grupy od zawsze na zawsze nale?a?y wszelkie artyku?y papiernicze. Uwierzcie mi, czu?am si? bardzo egzotycznie, gdy po przeprowadzce do Warszawy musia?am pój?? do sklepu i kupi? no?yczki. NO?YCZKI! Przecie? no?yczki zawsze s?. Ten epizod zakupowy zrobi? na mnie doprawdy wi?ksze wra?enie ni? odkrycie, ?e mieszkaj?c sama, mog? kupi? sobie czipsy i col? BEZ OKAZJI. Druga kategoria to rzeczy, których si? nie kupuje, poniewa? si? je samodzielnie robi lub hoduje. W moim domu …
Kr?g adopcji
Wszystko zacz??o si? od Marleya. Ma?ego pieska ze zmru?onymi oczami, który trafi? do krakowskiego Borku w ?a?obie po swoim cz?owieku. Gruby brzuszek giba? si? na drobnych nó?kach, kiedy podbiega? do metalowej siatki. Nie móg? si? przyzwyczai?, ?e od kilku miesi?cy ta siatka wyznacza?a granice jego wolno?ci. Nie móg? si? te? przyzwyczai? do nowego imienia: Misio. Nie mam na imi? „Misio”! – awanturowa? si? za ka?dym razem, kiedy mija? go który? z wolontariuszy. Halo, jest tam kto??! – krzycza? ju? bez skutku, ale dla zasady. – Cze??, jestem Marley – wyszepta? jej do uszka, kiedy trzyma?a go na swoich kolanach w drodze …
Dziewczyny, których si? nie rani
Odk?d pami?ta?, zawsze marzy? o jednej z takich dziewczyn. Mie? na w?asno?? jedn? z tych d?ugonogich pi?kno?ci z kolorowym czasopismem w niedomkni?tej torbie i karnetem na si?owni? w portfelu. Portfelu doros?ej kobiety, bez ?adnych pluszowych wyko?cze?, breloczków z kotkiem albo, o zgrozo, z jej w?asnym imieniem, bez naklejki WO?P oszpecaj?cej g?adk? powierzchni? litej skóry. Marzy? o ma?ych ró?owych majteczkach zapl?tanych gdzie? we wspólnym praniu pomi?dzy jego zmi?tymi koszulami. O kremie do r?k schowanym pod ?ó?kiem. O d?ugich ciemnych w?osach zatykaj?cych odp?yw wanny. Odk?d pami?ta?a, marzy?a, aby by? jedn? z takich dziewczyn. Tych zawsze delikatnie opalonych, wyzwolonych miejskich surferek, z plecakiem …
Bajka o wronie, której z?ama?o si? serce
Niedawno i naprawd? zupe?nie niedaleko st?d (w zasadzie mo?na by nawet powiedzie?, ?e: tutaj i teraz) – pewnej Wronie z?ama?o si? serce. To sta?o si? tak nagle, bez ?adnego uprzedzenia. Wrona mia?a akurat woln? ?rod? (a trzeba doda?, ?e Wrona bardzo lubi?a mie? woln? ?rod?, wolne ?rody s? jak wiadomo o wiele bardziej emocjonuj?ce ni? takie sobie zwyk?e soboty czy nawet niedziele). Obudzi?a si? oko?o dziewi?tej rano, pami?taj?c, ?e w nocy ?ni?o jej si? co? bardzo mi?ego. Od rana mia?a dobry humor. Przetar?a oczy, dziób, wyszczotkowa?a skrzyd?a. Zaparzy?a kaw?, zagotowa?a troch? mleka i otworzy?a kalendarz, aby zaplanowa? ten zupe?nie nowy …