Troska (jak coś, to możesz do mnie przyjść)

Karuzele z instagrama fatalnie opisują świat, właściwie nie opisują go wcale. Przyszliśmy do siebie z nadziejami, rozeszliśmy się, krwawiąc – tego, co się wydarzyło pomiędzy nie opowie mi 30 sekundowe wideo na tiktoku o pięciu czerwonych flagach. 

“Żeby tylko nie zranił, żeby tylko suchą nogą, żeby niczego nie przegrać, nie musieć za nic płacić. Żeby zawsze równym chodnikiem, nigdy po błocie, nigdy przez dziurę w płocie”. Nie.

Zdjęcie z wakacji (ciała ciągną do jeziora)

Godzina 4.00, stołówka w Maradkach, stoję w mokrych majtkach i koszulce, od jeziornej wody, opieram się o stół bilardowy, ze szklanką w ręce. Gosia robi zdjęcie w przerwie między wypisywaniem walentynek. Skręciłyśmy do stołówki po drodze z wiaty do domku, żeby zabrać z kącika nową rolkę papieru toaletowego. Gosia wypisała pięć walentynek, ja dwie. Poczułam wtedy takie uszczypnięcie, jakby ugryzł mnie komar szczęścia. Robimy zdjęcie na pamiątkę tych piętnastu sekund wolności (“jeszcze jedno? czekaj, rozpuszczę włosy”). Pod drzwiami domku 29 spotykamy Monikę z Maksem: “długo brałyście ten papier” (ups, zapomniałam).

Sierpień

Bardzo chcę i bardzo nie chcę, żeby ten sierpień się już skończył. 

Czekam ogromnie na koniec lata, śnią mi się chłodniejsze dni i mam, jak co roku o tej porze, tę fantazję, że zmiana pogody ostudzi moje wszystkie pożary. I jednocześnie boję się ogromnie tego samego – końca lata. Bo koniec lata to zawsze zła wiadomość.

Trzydzieści myśli na trzydzieste urodziny

1. Nie trzeba się już dobrze zapowiadać, wiesz?

2. Warto poszukać swoich ludzi. Warto zaczekać na swoich ludzi. Zawsze się znajdują. Tylko wracaj już, Kicia, z tej wycieczki, na którą myślałaś, że każdy musi. Nie musisz.

3. Moja historia jest historią drzemek. Ich miejsc, ich pór, ich powodów.

4. Jak wchodzisz do pokoju i się martwisz, czy oni Cię polubią, to Ty się, Kicia, nigdy nie dowiesz, czy Ty ich lubiłaś.

5. Wejdź, Kicia, do tej knajpy, co jak ją mijasz, to się prostujesz i poprawiasz usta. Wejdź sobie i sobie tam coś zjedz.

Zburzono budynek, pod którym pierwszy raz się całowałam

Zburzono budynek, pod którym pierwszy raz się całowałam. Pierwszy raz w ogóle i potem jeszcze pierwszy raz z kimś.

Widziałam go z okna, przez wiele lat codziennie. To była rudera z nieuporządkowanym stanem prawnym, długo to trwało, zanim deweloperowi udało się kupić tę działkę. Burzenie zajęło kilka dni, ale i tak zaskoczyło mnie, jak szybko może to się stać. Jednego dnia, idąc na przystanek, minęłam buldożery. Drugiego, widok z okna zmienił się w żwirowe podwórko. To była rudera, ale naprawdę trudno było mi patrzeć, jak się wali.

Na krótko

Kroję kawałek ciasta i podaję tacie.

Dzisiaj drożdżowe, a od drożdżowego robi mi się nastrojowo. Mam do drożdży nabożny stosunek, chodzę przy nich na palcach. Pobudza moją wyobraźnię to, że są żywe, być może zdolne do uczuć – dopowiadam sobie.

My

Nie lubię poradników. Uwielbiam poradniki.

Nie znoszę tego, że oszukują i opierają się na niewypowiedzianych założeniach. Nie znoszę tego, że mają kłamliwe tytuły z gatunku “Jak poprawić w twoim życiu to i tamto”, podczas gdy wszystkie nazywają się tak naprawdę tak samo: “Dlaczego sposób, w jaki żyjesz jest złym sposobem by żyć, wydaj pieniądze, by się dowiedzieć”. Pewnie już teraz zniechęciłam cię do dalszego czytania, uprzedzę więc: słyszę, jak banalna jest moja frustracja. Jest tak samo banalna, jak naiwność i żal, których podszepty prowadzą mnie od czasu do czasu do alejki oznakowanej jako “Zdrowie i styl życia”. Daj mi szansę.

Małpia miłość

Znam dwa sposoby, żeby sprawdzić, czy mogłabym się w Tobie zakochać. Pierwszy: gdy mam ochotę usiąść naprzeciwko i w nieskończoność rzucać kolejne tematy, pytając: a co Ty o tym myślisz?. 

Taco Hemingway nagrał nową piosenkę. Chleb jest coraz droższy. Moi znajomi się pokłócili. A co Ty o tym myślisz?

Drugi: gdy mam ochotę dotykać Cię po twarzy.

28 myśli na 28. urodziny

1. Przyjaciele są wszystkim.

2. Życie się kończy i zaczyna wiele razy w ciągu życia.

3. Czasem jest tak, że się czyta książkę za książką, a czasem nic przez pół roku i też git.

4. Moja postawa wobec świata na ten moment życia wyraża się w słowie: „ok”. W stylu takiej luźnej rozmowy, że: jesteś na tak? jestem na ok.

Chodź, jutro spróbujemy jeszcze raz

Jakby mnie ktoś wyrwał z korzeniami –  mówię do pani Marty, gdy pyta, jak się teraz czuję.

To bardzo cielesny, bardzo konkretny stan. Mam wrażenie, że nie jestem w stanie chodzić prosto, że mam usztywnione kolana. Zamiast je zginać, z każdym krokiem zataczam stopami dziwne, pijane kręgi – jakbym była wielkoformatowym cyrklem.

Jakbym nie miała nic w środku – dodaję. A pani Marta – a może to już mi się przyśniło –  rozcina mi brzuch i śmieje się, że przecież tutaj od dawna były już tylko stare gazety.