Gaw?da o ostatnim s?oiku

W ka?dym domu s? dwie kategorie rzeczy, których si? nie kupuje. Pierwsza: rzeczy, o których po prostu uwa?a si?, ?e zawsze s?. W moim domu rodzinnym do tej grupy od zawsze na zawsze nale?a?y wszelkie artyku?y papiernicze. Uwierzcie mi, czu?am si? bardzo egzotycznie, gdy po przeprowadzce do Warszawy musia?am pój?? do sklepu i kupi? no?yczki. NO?YCZKI! Przecie? no?yczki zawsze s?. Ten epizod zakupowy zrobi? na mnie doprawdy wi?ksze wra?enie ni? odkrycie, ?e mieszkaj?c sama, mog? kupi? sobie czipsy i col? BEZ OKAZJI. Druga kategoria to rzeczy, których si? nie kupuje, poniewa? si? je samodzielnie robi lub hoduje.

W moim domu nigdy nie kupowa?o si? w sklepie: d?emów, ogórków kiszonych, grzybów, dro?d?ówek z jagodami. D?emy, tak jak bu?ki z jagodami, robi Babcia Halinka. Ona te? od lat deklaruje, ?e LAS TO JEST TO i ?ciga si? z s?siadkami, zbieraj?c najbardziej aromatyczne grzyby i najpi?kniejsze jagody, które pó?niej l?duj? w jej s?ynnych bu?kach. Rozmy?lnie wspominam jedynie o tych bu?kach, poniewa? innego rodzaju wypieki zdarza mi si? kupowa? w cukierni. Ale po prostu nie wyobra?am sobie kupi? w sklepie dro?d?ówki z jagodami. Jest to dla mnie równie abstrakcyjna wizja jak pój?cie do sklepu po now? babci?.

Natomiast z ogórkami kiszonymi przez wiele lat by?o tak, ?e robi?y je obie babcie: Halinka i Danka. Halinka to ta babcia, która zna wszystkie przy?piewki z brzydkim s?owem i ma zawsze ciep?e r?ce, a Danka to by?a babcia harcerka i kawa? ?obuza. Zawsze by?o tak, ?e Halinka gotowa?a z nich dwóch o wiele lepiej. Ale w ogórkach panowa? remis. Tak mi?dzy nami dziewczynami, to Danka mia?a jeszcze par? asów w r?kawie, bo poza ogórkami, robi?a ?wietne kruche ciasto i gulasz z pomidorami, który smakowa?, jakby Jezus Chrystus z samego nieba szepta?: przebaczam.

Revenons a nos concombres! Danka jak zakisi?a nowe ogórki, to dzwoni?a i mówi?a tak: „mam ogórki dla Ma?gosi, ale s? ci??kie, wi?c ja ich sama nie przywioz?, niech kto? po mnie przyjedzie”. I wtedy kto? po ni? jecha?, najcz??ciej jednak tata, ale potem te? czasem Krzysiek, jak ju? byli?my doro?li i z prawem jazdy. Ale dlaczego dla Ma?gosi? Ogórki by?y dla Ma?gosi, odk?d moja mama kiedy? powiedzia?a przy Dance, ?e lubi smak ogórków takich, co dopiero zosta?y w?o?one do kiszenia, na drugi lub trzeci dzie?. I babcia, która, jak mówi?am, mia?a swoje momenty, zapami?ta?a to sobie i ju? zawsze mówi?a, ?e m?ode ogórki s? dla Ma?gosi.

Niedawno przygotowywa?am jeden ze s?ynnych w ka?dym zapewne domu obiad z resztek. Ostatni dzie? przed planowanymi zakupami, wiadomo, o co chodzi. Brakowa?o mi jakiego? warzywa na dope?nienie dietetycznej triady, wi?c jak zawsze w takiej sytuacji, na pami?? si?gn??am do szafki z przetworami, ?eby urozmaici? swój talerzyk jak?? ?wik?? lub kiszonk?. Pod sam? ?cian?, w najdalszej g??bi skrytki, odkry?am niespodziank?  ostatni s?oik ogórków Babci Danusi.

Ogórki by?y ju? nadpsute. Nie nadawa?y si? do jedzenia. Od dwóch tygodni trzymam wi?c w lodówce s?oik pe?en zepsutych ogórków.



Trzymajcie kciuki, ?eby w tym roku by?y jagody.
~K.

Photo by ?ukasz Szmigiel on Unsplash

Tekst powsta? dzi?ki stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego ”Kultura w sieci 2020″ w kategorii: literatura. 

Inne teksty