Ostatnia kropla wody hrabiego barykenta

Odk?d opublikowa?am Moje ulubione gatunki ludzi (które zreszt? czyta si? ch?tnie, jak widz?), mam wielk? ochot? napisa? cz??? drug?: rodzaje ludzi, których nie cierpi?. Póki jednak tekst ten nie jest jeszcze sko?czony, zdradz? Wam ma?y spoiler. Nienawidz? ludzi, którzy mówi?: „W pustyni i puszczy to wspania?y przyk?ad powie?ci postkolonialnej”. Fuck you, you fucking fuck. Mam g??boko w dupci, czy to jest powie?? post-cotamsechcesz. Nie o tym jest ta ksi??ka, g?upi pacanku. Ta ksi??ka jest o tym, ?e Sta? tylko udawa?, ?e pije wod?, ?eby dla Nel zosta?o wi?cej. I tylko w tym le?y sens tej ksi??ki. I tylko w tym le?y sens.

Przyk?ad drugi? Kamizelka Boles?awa Prusa. Na Bardzo M?drych Studiach (które na szcz??cie ju? ko?cz?) dowiedzia?am si? mianowicie, ?e tekst ten jest wy??cznie popisem kunsztu i warsztatu autora, który szpanuje swoj? sprawno?ci? w obszarze kreowania struktury krótkiej formy literackiej. ?wietnie. Brawo. Ale co z tego? To znaczy, niechaj wyra?? si? jasno: nic a nic nie obchodzi mnie szpan Boles?awa na narracj?, je?li tekst nie mówi o niczym naprawd? wa?nym. A w tym przypadku mówi. I pr?dzej zgodz? si? ze stwierdzeniem, ?e uniwersytet nie jest miejscem dla mnie (spokojnie, w sumie to ja si? ju? pakuj?…) ni?, ?e istot? Kamizelki Prusa nie jest ilustracja bezgranicznej mi?o?ci ?ony, która zw??a i zw??a t? kamizelk? jak jaka? ?wi?ta.

Jad? tramwajem. Na przeciwko mnie kilkuletnia dziewczynka siedzi obok swojego zapewne taty. W r?kach trzyma paczuszk?. Paczuszka to nierozpakowane jeszcze pude?ko z ma?? laleczk? z serii Polly Pocket. Dziewczynka (blondyneczka uczesana w dwa kucyki) a? zarumieniona z przej?cia patrzy raz na pude?eczko, które trzyma w d?oniach z namaszczeniem, raz na tat?. Widz? po ojcu, ?e oczy mu si? szkl?. On, gdyby podniós? wzrok, zobaczy?by, ?e moje te?.

Kiedy rok temu studiowa?am we Francji, jada?am obiady w sto?ówce uczelnianej. Pewnego dnia, gdy sta?am ju? z pe?n? tac? przy kasie, okaza?o si?, ?e tego dnia zepsu?y si? terminale i mo?na zap?aci? za obiad jedynie gotówk?. Nie mia?am przy sobie ?adnych pieni?dzy oprócz tych na karcie, która w tej sytuacji na nic si? nie zdawa?a. Pan, który sta? za mn? zap?aci? za mój obiad. Trzy euro, pi??dziesi?t centów. Chcia?am mu w akcie wdzi?czno?ci odda? swój deser (banan), ale si? roze?mia? i ?yczy? mi smacznego. Odesz?am do stolika, zaj??am wolne miejsce i si? rozp?aka?am. Bo czasami wszystko jest na maksa chujowe. Ale czasami pan, który stoi za tob? w kolejce, chce zap?aci? za twój obiad. I nawet nie chce w zamian drugiego deseru.

Znajd? kogo?, dla kogo chcesz by? Stasiem, z?ap wpó? i nie puszczaj.
Kochajcie si?, ca?a reszta to strata czasu.

~K.

Photo by nikko macaspac on Unsplash

Inne teksty