Nie pami?tam, kiedy po raz pierwszy nocowa?am poza domem. Kiedykolwiek to by?o, by?o okupione moim wielkim l?kiem i oporem. Od samego pocz?tku ba?am si? ciemno?ci, ba?am si? w ogóle nocy. Szkoda, ?e dopiero w liceum pozna?am Karla Jaspersa, bo w dzieci?stwie móg?by mi wiele rzeczy wyt?umaczy?. Kiedy? wymy?li?am nawet, ?e nie warto si? zna? z lud?mi, którzy nie boj? si? ciemno?ci, bo s? to ludzie bez wyobra?ni.
W mojej rodzinie kr??y?a swego czasu taka pi?ama w poziomki. W dzieci?stwie spa? w niej mój brat, potem ja, nast?pnie moja siostra, a potem moja mama przekaza?a pi?amk? dalej, pewnie cioci Ani lub cioci Marcie, bo one maj? w rodzinie m?odsze dzieci. Pami?tam tak? scen?: jestem u dziadków w Kielcach, jeszcze w starym mieszkaniu, zanim dziadek po cichu, za plecami babci kupi? dzia?k? pod lasem i wybudowa? dom; zanim babcia go za t? dzia?k? opieprzy?a, a potem ?ycia sobie poza dzia?k? nie mog?a ju? wyobrazi?. Jestem w ich kieleckim mieszkaniu, le?? w du?ym pokoju na rozk?adanej wersalce. Czy w innych cz??ciach polski te? si? mówi „wersalka”? Bo u nas si? te? czasem mówi na wersalk? per „bo?enka”, ale nie wiem, dlaczego. Le?? na rozk?adanej bo?ence, mam na sobie pi?amk? w poziomki, ?wiat?o jest jeszcze zapalone, rodzina si? krz?ta, ja mam pewnie mniej ni? pi?? lat. Zd??y?am ju? zasn??, ale nagle kto? szturcha mnie w rami? i budzi. Babcia mówi, ?e p?aka?am przez sen. A ja mówi?: tak, p?aka?am. Bo wyobrazi?am sobie, ?e wy wszyscy mi kiedy? umrzecie.
Mam m?odsz? o cztery lata siostr?, wobec której raczej zawsze by?am nadopieku?cza. Nawet teraz troch? pisz?, a troch? si? denerwuj?, bo czekam na wiadomo?? od niej, ?e szcz??liwie dolecia?a do Londynu. Jak ju? dostan? t? wiadomo??, to b?d? mog?a zacz?? na dobre dzie?. Czekanie na takie wiadomo?ci zajmuje mi raczej du?o czasu. S? wiadomo?ci wieczorne, ?e wróci?a ju? do domu. Wiadomo?ci imprezowe, ?e wszystko ok i ?e nie przesadzi?a z alkoholem i czy to jest impreza ludzi czy zwierz?t. Wiadomo?ci impulsywne, czyli: „czy wszystko w porz?dku bo mia?am tak? my?l w g?owie ?e mo?e co? jest nie w porz?dku wi?c daj zna? prosz? czy w porz?dku”. Od kilku lat nie mieszkamy ju? pod jednym dachem, ale dopóki nasze pokoje by?y obok siebie, mia?am taki zwyczaj, ?e zanim po?o?y?am si? do snu, zagl?da?am do pokoju siostry, która ju? dawno spa?a i nas?uchiwa?am, czy oddycha.
W mojej rodzinie kr??y opowie?? o Babci Jani, babci mojego taty od strony jego taty. Babcia Jania umar?a przez sen. W swoim ?ó?ku, w czystej po?cieli, w koszuli nocnej, w rozczesanych w?osach i z umytymi ?wie?o z?bami. To jest ?mier? godna cz?owieka, ?mier?, której samemu by si? sobie ?yczy?o. Tylko, ?e ja si? boj?, ?e to si? mo?e sta? kiedykolwiek. Czasami nawet wieczorem przez chwil? wydaje mi si?, ?e czuj?, wyra?nie to czuj?: ?e to przyjdzie po mnie dzisiaj w nocy.
Do dziesi?tego czy jedenastego roku ?ycia lunatykowa?am i bardzo si? tego wstydzi?am. Kiedy lunatykowa?am we w?asnym domu, to nie by?o nic wielkiego: po prostu mama znajdywa?a mnie nad ranem ?pi?c? w kuchni. Ale zdarza?o mi si? lunatykowa? równie? poza domem, na przyk?ad podczas szkolnych wycieczek. Kiedy mia?am siedem lat pojecha?am po raz pierwszy na zielon? szko??, do Dziwnówka nad morzem. Pewnej nocy przez sen wsta?am w ?ó?ka, posz?am do ?azienki, a potem pomyli?am kierunki i zamiast z powrotem do ?ó?ka, trafi?am jakim? cudem do pokoju obok. Pokój ten zajmowali ch?opcy z czwartej klasy. Przez sen wyl?dowa?am w pokoju trzy lata starszych ch?opców z mojej szko?y. Oni si? obudzili, zawo?ali nauczycielk?, ona odprowadzi?a mnie do mojego ?ó?ka. Ale wstyd, który czu?am jeszcze d?ugo po tym incydencie, trudno do czego? przyrówna?.
Jako dziecko by?am bardzo religijna. Modli?am si? rano i wieczorem. W?ród moich rówie?ników by?o to co? rzadkiego i raczej wy?miewanego, dlatego te moje modlitwy stawa?y si? k?opotem podczas wyjazdów, kiedy dzieli?am pokój z kilkoma kole?ankami. Podczas takich wyjazdów nauczy?am si? wi?c wstawa? jako pierwsza. Budzi?am si? przed wszystkimi i szybko modli?am, kiedy kole?anki spokojnie spa?y i niczego nie widzia?y. Raz zobaczy?y i wtedy wydarzy?o si? co? strasznego, ale o tym nie opowiadam.
Jako dorastaj?ca dziewczyna uczy?am si? docenia? noc. Zacz??am zauwa?a?, ?e noc? wszystko jest fajniejsze. Noc? mo?na rozmawia?, mo?na si? schowa?, mo?na s?ucha? Nicka Cave’a. Potem si? okaza?o, ?e noc? mo?na te? gdzie? wyj??. ?e noc? mo?na te? sk?d? wraca?. Na noc mo?na u kogo? zosta?, noc mo?na z kim? sp?dzi?, noc mo?na te? na przyk?ad przeta?czy?. Noc mo?e by? ucieczk? albo nagrod?. Noc? cz?owiek si? troch? inaczej porusza, troch? jak kot, jak dzikie zwierz?. Noc? mo?na si? zakocha?, mo?na si? tuli?, mo?na sobie co? obieca?. Noc? mo?na si? na co? odwa?y?.
I nie chodzi nawet wcale o alkohol. Chodzi tylko o sam? noc.
~ K.
Fot. Zuza kiwerska