Nie ma mi?o?ci bez obciachu

Mi?o?? zaczyna si? wtedy, kiedy oprócz tych wszystkich cudownych, przepi?knych rzeczy nagle patrzymy na kogo? i widzimy: tutaj n?dza, tam n?dza, tam jaka? s?abo??, tutaj jaki? egoizm, tu co? totalnie nie gra, tam w ogóle jest co?, z czym nie wiem jak ?y?. I w momencie kiedy w nas powstaje taka decyzja, ?e kocham t? osob? z tymi s?abo?ciami i b?d? z tymi jej s?abo?ciami szed? przez ?ycie, i b?d? jej próbowa? w tych s?abo?ciach pomóc, dopiero tutaj zaczyna si? mi?o??. ~ Adam Szustak

Kiedy chodzi?am do szko?y i by?am raczej jeszcze dzieckiem ni? nawet cho?by nastolatk?, by? taki jeden ch?opiec. Chodzili?my do jednej klasy, chodzi?a te? za nami taka plotka, ?e podobno on powiedzia? jemu, ?e ona powiedzia?a jej, ?e on jej zdradzi?, ?e si? we mnie troch? jakby niby kocha. Ja nie za bardzo uczucie jego dzieli?am, ale jak mówi?a Jadwiga Niechcic: „To mo?e kobiecie uw?acza?, ale na pewno nie jest jej niemi?e” i jako? t? jego s?abo?? z godno?ci? wrodzon? na grzbiecie swym nios?am. I tak sobie ?yli?my ko?o siebie, w jednej klasie, ?awka w ?awk?. On – z tym swoim niezr?cznym uczuciem i ja – z o tym uczuciu sekretn? wiedz?. I nic si? szczególnego nie dzia?o. A? pewnego dnia w czasie jakiej? lekcji w szkole sprawdzali?my zadania domowe i nauczycielka poprosi?a, ?eby on co? tam przeczyta?. I wtedy si? okaza?o, ?e on nie zrobi? tego zadania i ?e w ogóle, to zupe?nie niczego si? w tym temacie nie nauczy?. I mnie wtedy nagle dotkn??o takie dziwne uczucie. Zrobi?o mi si? gor?co i zapragn??am si? schowa? pod ?awk?. Z zupe?nie niezrozumia?ych dla mnie powodów, ogarn??o mnie poczucie wstydu za niego, za to, ?e on si? nie nauczy?. Siedzia?am wi?c taka skulona, czerwona na twarzy, zagapiona przed siebie i nie wiedzia?am nawet, ?e oto tutaj w?a?nie li?? ogonek tajemnicy mi?osnej sztuki. ?e w?a?nie mnie oko?o-dziesi?cioletni? czego? ?ycie, jak to si? mówi, nauczy?o. ?e w?a?nie si? dowiedzia?am, ?e mi?o?? i wstyd to s? dzieci jednych rodziców.

Potem, jak by?am troch? starsza, to ogl?da?am ró?ne filmy o mi?o?ci. I zawsze si? dziwi?am, ?e doro?li ludzie umawiaj? si? na randki „na kolacj?”. Nie mog?am zrozumie?, jakim cudem oni si? nie wstydz? przy sobie je??. Sytuacja umówienia si? „na kolacj?” by?a dla mnie przez lata symbolem niezr?czno?ci i skr?powania. No bo: jak to? Ju? na samym pocz?tku zaczynaj? si? problemy. Jak si? ubra?? Co je?li druga osoba ubierze si? mniej zobowi?zuj?co? Co zamówi?? Jak zamówi?? Jak to potem je??? Czy rozmawia? podczas jedzenia? Jak rozplanowa? proporcje pomi?dzy czasem ?ucia i prze?ykania a czasem rozmowy i mi?osnych podchodów? Na koniec, o zgrozo, co zrobi? z rachunkiem? Zap?aci?? Zaproponowa?, ?e zap?ac?? Nic nie mówi? i czeka?, co si? wydarzy? Koszmar.

A kiedy osi?gn??am ju? wiek nastoletni i zacz??am si? w tak zwanym prawdziwym ?yciu spotyka? z mi?ymi ch?opcami (Rysiu, pozdrawiam Ci?, gdziekolwiek jeste?!), schody przede mn? dalej ros?y. Pojawi? si? problem wspólnych wycieczek. Zawsze okropnie si? wstydzi?am mówi? przy kim? znajomym po angielsku. Obiektywnie rzecz bior?c, mówi? dobrze po angielsku. Ale wstydz? si? i ju?. A jak obok mnie stoi mój ch?opak to ju? w ogóle bardzo, bardzo si? wstydz?.

Jest co? takiego, ?e kiedy si? zakochujemy, to na pocz?tku wydaje nam si?, ?e to jest absolutnie oczywiste, ?e obiekt naszych uczu? po prostu JEST najatrakcyjniejsz? osob? na ?wiecie. Tak po prostu jest i wszyscy ludzie dooko?a doskonale o tym wiedz?, przez co oczywi?cie stanowi? potencjaln? konkurencj?. A potem z czasem, gdy znajomo?? post?puje, poznajemy si? lepiej i zbli?amy si? do siebie, ten idealny obraz zaczyna si? pokrywa? jakimi? szramami. I jedn? z tych szram jest odkrycie, ?e istnieje taka cz??? ?wiata, która nie przepada za nasz? drug? po?ówk?. ?e s? ludzie, którzy naszego ukochanego cz?owieka zwyczajnie nie lubi?. I ?e wobec takiego stanu rzeczy nale?y mie? jaja i potrafi? odró?ni? mi?o?? od lansu i zasadniczo take it or leave it.

No wi?c je?li kiedy? we?miesz mnie jednak za r?k?, wiedz, ?e bierzesz mnie ca??. Razem z tymi wszystkimi nocami, kiedy nie mog?am spa?, z ka?d? gryp? ?o??dkow?, któr? przesz?am, z ka?dym „dzie? dobry”, którego nie powiedzia?am, a powinnam. Nawet ten dzie?, kiedy da?am si? nabra? facetowi na dworcu i kupi?am mu bilet do Gda?ska, a on nigdy nie wys?a? mi pieni?dzy – nawet ten dzie? od teraz b?dzie równie? Twój. Wi?c teraz zastanów si? dobrze. Bo cz?owieka mo?na zwróci?, owszem. Ale jednak lepiej jest tego nie robi?.

Inne teksty