Gdy podczas rozmów rekrutacyjnych, dostaję szansę na zadanie własnych pytań, jedno zawsze się powtarza: jak będzie wyglądał mój normalny dzień w tej pracy? Przyjdę o dziewiątej i…?
W 2013 r. czekając na pedicure w salonie, którego już nie ma, wertowałam jakieś pismo. Arkadiusz Jakubik udzielał w nim wywiadu na temat swojego występu w “Drogówce” Smarzowskiego. Powiedział tam, że kluczem do postaci, którą zagrał (policjanta, alkoholika, notorycznego zdrajcy, kobieciarza), było zrozumienie, że ten facet z każdą z tych kobiet, z którą sypia i którą oszukuje –chciałby ułożyć sobie życie. Z każdą. Ale nie da się przecież ułożyć życia z każdą z osobna, więc on próbuje przynajmniej ze wszystkimi na raz.
Bardzo wiele razy wyświetlały mi się w głowie te słowa. Za każdym razem, gdy poznawałam kogoś, z kim nie miałabym szans na żadną przyszłość “w prawdziwym życiu”, ale nie mogłam oprzeć się pokusie, żeby nie wyobrazić sobie, jak mogłaby ona wyglądać. W liceum przyjaciółka powiedziała mi: znam dwóch chłopaków, z każdym z nich chciałabym wziąć ślub, mieć dzieci i zobaczyć, jakby to było. W żadnym z nich nie była zakochana. Ale tak jak ja – lubiła zabawy w wyobrażanie. Obie byłyśmy ciekawe, kim mogłybyśmy się stać, gdyby.
A może jednak ekonomia? A może polonistyka? A może w ogóle zagranica? Mogę wyobrazić sobie swoje życie w rozmaitych wariantach. Ale jest jeden haczyk: wymyślone wersje są zazwyczaj o wiele lepsze niż prawdziwa. Pożyteczne, gdy trzeba zająć czymś myśli. Kłopotliwe, gdy się za sobą nie przepada.
– Czy panią coś boli, czy znieczulenie nie zadziałało?
– Nie, panie doktorze, ja mam po prostu bardzo bujną wyobraźnię.
~K.