Kac po dzieci?stwie

Kiedy zanosisz si? p?aczem, kiedy szlochasz tak bardzo bardzo mocno, ?e chce ci si? wymiotowa? i plu? sercem – wtedy jest taki pojedynczy, okropnie przyjemny moment. Chwila takiej ogromnej ulgi, tak jakby? ju? wychodzi?a z domu na autobus, ale nagle tata proponuje, ?e ci? podwiezie samochodem.

To chyba przez gluty z nosa. Gluty z nosa s? identyczne wtedy, kiedy si? p?acze i wtedy, kiedy si? choruje. I kiedy dmuchasz nos z ca?ej si?y w papier toaletowy, to papier oczywi?cie przecieka, a glut smaruje ci palce. I zasmarkana wci?gasz nowe powietrze. I to jest ten moment, o który mi chodzi. To mi?ciutkie uczucie ulgi, gdy ?apiesz oddech o smaku kataru.

Bo w?a?nie wtedy znowu snujesz si? po domu rodziców w sflacza?ych kapciach (nie chod? boso po domu!). Kapcie mog? by? w kszta?cie jakich? zwierz?t (Kasia, jeste? chora, to nie chod? boso!). Albo w jakim? zupe?nie innym kszta?cie (dziecko, mnie jest zimno, jak na te bose stopy patrz?!). Z kapci wystaj? grube skarpety, w skarpety schowane s? nogawki od pi?amy – jedna ca?kiem, druga nie ca?kiem.

Pi?ama jest lu?na, ale materia? z takich grubszych, jakby r?cznikowych, to si? tak ?adnie mówi: frotte. Na dole i na wysoko?ci pupy masz takie zmechacone kulki. Górne partie cia?a zakrywa bluzka od kompletu. Na przodzie bluzki mo?e by? owieczka (bra?a? lekarstwa?) albo Hello Kitty (Kasia, we? Bioaron!), albo dajmy na to piesek buldo?ek (Bioaron trzeba bra? trzy razy dziennie, inaczej nie zadzia?a!). A obok owieczki i pieska buldo?ka masz zaschni?te ?lady jajeczniczki (wychodz? do pracy!) albo pomidorowej zupki (dasz sobie rad??), albo czekolady (to zadzwoni? potem sprawdzi?, jak sobie radzisz!).

Jest wcze?nie, ale lekcje ju? trwaj?. Pierwsze smsy, dlaczego ciebie nie ma, przychodz? zazwyczaj o 8:45 albo o 9:45, zale?y na któr? dzisiaj by?o. Smsy pisz? do ciebie: J, J i K. Co par? godzin rzucasz okiem na zegar i mimowolnie ustalasz, jaka lekcja w?a?nie trwa. W?a?ciwie mog?aby? nie wiedzie? , która jest godzina, ale akurat w rogu telewizora jest taki ma?y licznik, który j? pokazuje, gdy ogl?dasz powtórki Klanu.

Jaki to mo?e by? miesi?c? Powiedzmy: stycze?. Zatem z okna Du?ego Pokoju widzisz bia?e podwórko. Nie masz jeszcze psa i nikt z nas, którzy mamy teraz psy, jeszcze ich nie ma. Dlatego podwórko jest czyste, ?nieg nienaruszony, bez odcisków ma?ych ?apek i bez ?ladów po zakopywaniu siu?ków.

W pokoju ci?gle jeszcze stoi choinka. Postoi sobie do marca – wiesz to na pewno, bo w tym domu tak to ju? dzia?a. W tym domu obok choinki stoi rower taty (niech je?dzi, niech korzysta, w 2017 mu go ukradn?), na który nikt nie zwraca szczególnej uwagi. No, mo?e tylko wtedy, gdy kto? obcy przychodzi do nas po raz pierwszy.

„O, rower w salonie!” – rozgl?daj? si? ze zdziwieniem. A ty zawsze wtedy odpowiadasz im anegdot? o studniówce. „Gdy wróci?am o pi?tej nad ranem i zdj??am z siebie sukienk?, le?a?a na kanapie nieruszona do Wielkanocy” – recytujesz. „I nikomu to nie przeszkadza?o?” – tak, to pytanie te? ju? znasz. „Nie. Nauczyli?my si? tak siada?, ?eby jej nie pognie??”.

Dawno temu by?am na spektaklu, w którym pad?o to zdanie: Wiesz, co bym chcia?a dosta? na ?wi?ta? Gryp?. Tak? pi?kn? gryp? z gor?czk?. I odk?d jestem doros?a i zdarza mi si? pi? z innymi lud?mi alkohol, zastanawiam si? czasem, czy atrakcyjno?? tej u?ywki nie sprowadza si? przypadkiem do podobie?stwa mi?dzy kacem a gryp?. Do smutnej t?sknoty za pe?nym zrozumienia i czu?o?ci rozkazem: „?pij”.

Halo?
– …
– Halo?
– No, cze??.
– Cze??, tato.
– Jeste? w domu?
– Tak.
– A mama jest?
– Jest.
– A Krzysiek jest?
– Jest.
– A Julia jest?
– Jest.
– …
– …
– No to pa!

 No to pa.

~K.

 
Photo by Max Tereshchenko on Unsplash

Tekst powsta? dzi?ki stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Kultura w sieci 2020” w kategorii: literatura. 

Inne teksty