Jest taka scena w „Przemin??o z wiatrem”. Scarlett oparta o parapet, wygl?da przez okno na uliczk? Atlanty. Jest ubrana ca?a na czarno, w ?a?obie po pierwszym m??u. Patrzy na dziewcz?ta, które flirtuj? pod jej domem z m?odymi oficerami. Patrzy i nie mo?e uwierzy?, ?e jeszcze rozdzia? wcze?niej to ona flirtowa?a z m?odymi oficerami pod czyim? oknem.
Pami?tam, jak wróci?am do domu po swojej studniówce, na której szala?am jak g?upia dzikuska. Sukienk? mia?am gotow? sze?? miesi?cy wcze?niej. Makija? próbowa?am przed lustrem wielokrotnie przed tym jednym jedynym wieczorem. Zata?czy?am poloneza w pierwszej parze, skaka?am na jednej nodze dooko?a Mickiewicza. Tego dnia, pami?tam to wyra?nie, k?ad?am si? spa? ze ?zami. P?aka?am, bo by?am przekonana, ?e teraz ju? nic wi?cej mnie w ?yciu nie czeka.
Poszli?my z Micha?em na spotkanie z jego znajomymi. To by? wa?ny dzie?, bo jeden z kolegów mia? przedstawi? nam dziewczyn?, z któr? zacz?? si? spotyka?. Spotkanie jak spotkanie, zjedli?my burgery na trawie. Ale ja wzroku nie mog?am oderwa? od tego jednego kolegi, który w palcach wci?? obraca? gumk? do w?osów tamtej dziewczyny. Widzia?am w ?yciu ludzi, którzy trzymali w d?oni ró?aniec. Robili to z mniejsz? trosk?.
– Dlaczego pani zawsze ubiera si? na czarno?
– To ?a?oba po moim ?yciu*
Nie chodzi tylko o to, ?e jestem niezadowolona. Chodzi bardziej o to, ?e jestem rozczarowana. ?e w ka?dej minucie mojego dnia czuj? poczucie winy za dni poprzednie. ?e jakim? cudem jestem w permanentnej ?a?obie po moim ?yciu, które jednocze?nie sobie trwa.
Mamo, zrób mi kanapk?. Tato, zawie? mnie do szko?y. Babciu, b?d? dziesi?? lat m?odsza i pilnuj, ?ebym si? nie garbi?a. Bo ja dzisiaj uroczy?cie przysi?gam: nigdy pó?niej nie by?o ju? bezpiecznie.
~ K.