Początek października, ławka pod Pałacem Kultury. Rano znowu rzucałam z bezsilności gąbkami do naczyń. Jest pochmurno, a ja siedzę w okularach przeciwsłonecznych, żeby nie było widać sinych oczu. Miętolę w rękach jakiś skrawek chusteczki, którą znalazłam w torebce. Tonący skrawka się chwyta. – Halo? – Kasia, czemu ty płaczesz? – …
Powstanie styczniowe, powstanie rodziny: wszystkiego najlepszego, tato
