Czeskie lato

– Czy Twoje ?ycie to pornos? – jego ?mia?e pytanie przebi?o ?un? skupienia, któr? roztacza?am wokó? siebie, próbuj?c idealnie wykadrowa? robione telefonem zdj?cie ciemnej, urokliwej, takiej samej jak wszystkie inne – uliczki. – He? – odwróci?am si?. Sta? kilka kroków ode mnie. Najbli?sza nam latarnia z wysi?kiem ?apa?a jego nieprzeci?tnie wysok? sylwetk? resztkami w?asnego ?wiat?a. Wyprostowany, z r?kami w kieszeniach spodni, rozkraczy? si? na samym ?rodku ruchliwej za dnia ulicy. Skinienie jego brody pos?a?o mój wzrok na du?e, bia?e i ko?lawe litery wymalowane jakby farb? malarsk? na bruku: LIFE IS PORN. – I co to ma niby znaczy?? – roze?mia?am …

Gdzie jest jasno?

Najbardziej b?dzie mi brakowa? tego codziennego niezadowolenia. Ma?o kto potrafi by? niezadowolony w ten sposób. Tak solidnie i apetycznie niezadowolony na ka?dy temat. Moja sukienka ze studniówki, sukienka na wesele Piotrka, wszystkie inne sukienki, które kiedykolwiek jeszcze b?d? nosi? – przecie? wszystkie one tak samo zas?uguj? na to, aby si? jej nie spodoba?. Kiedy sz?am do Pierwszej Komunii, mama kupi?a mi najpi?kniejsze na ?wiecie bia?e lakierki i kaza?a ukry? przed ni?, ?eby nie zrobi?a mi przykro?ci. I po chuj. I po chuj ja si? dzisiaj stroj? na wigili?, skoro nie omiecie mnie ju? wi?cej ten pot?piaj?cy znad tatarskiego nochala wszystko …

Cry me a river and uwolnij mnie (mój mi?y)

Mówisz: bez sensu, ?e bez Ciebie. Piszesz: t?skni?. Zdj?cia wysy?asz ró?ne, takie fajne. My?l?: niech tak b?dzie. My?l?: zawsze. Mówi?: niech tak b?dzie zawsze. Boje si?, ?e kiedy? przestaniemy si? bawi?. ?e nasza mi?o?? zm?drzeje razem z nami. Zaczniemy podejmowa? pragmatyczne decyzje. Wysypia? si? pod osobnymi ko?drami. Nagle jedna para s?uchawek nie wystarczy na dwoje, ostatni czips w misce nie b?dzie niczego dowodzi?. Przysz?o??, odpowiedzialno??, kredyt. Nie jestem wyj?tkowa, ja te? marz? o domku z ogródkiem. Chcia?abym tylko, ?eby – kiedy b?dziemy si? uczy?, które z nich lubi ze skórk?, a które bez – piosenki Justina i Taco wci?? by?y …

Moja Warszawa

Mia?am pi?? lat. Tata zabra? mnie i mojego brata na wyst?p Davida Copperfielda w Pa?acu Kultury. By?o super, bo pierwszy raz jecha?am wtedy metrem i min??am na ulicy prawdziwego Tomasza Kammela. Moje wycieczki do Warszawy nie by?y ju? nigdy potem a? tak zachwycaj?ce. W czasach liceum czasami je?dzi?am w weekendy do warszawskich teatrów, ale tamte, najcz??ciej samotne, podró?e poci?gami kojarz? mi si? dzisiaj przede wszystkim z ogromnym stresem, od?wie?aniem co dwie minuty mapy google i obsesyjnymi my?lami: „je?li spektakl sko?czy si? za pó? godziny, to zd??? jeszcze na dzienny autobus… ok, teraz je?li sko?czy si? za pi?tna?cie minut, to szybko …

Wspomnienia z cukierni

Spotkali si? w pustej cukierni.  Cukiernie rano s? puste  i puste jest serce dziewcz?ce,  gdy je rozpacz wype?nia, nic wi?cej.  Julian Tuwim Nie lubi? szarlotki, ale czasem mam ochot?.  Katarzyna Sieka?ska * Kiedy my?l?: „dro?d?ówka”, widz? okr?g?y nierówno wypieczony, pulchny brzeg z dziurk? w ?rodku. Dziurk? z jasno?ó?tym s?odkim serem. Jasne, s? te? inne dro?d?ówki. Ale ?aden inny rodzaj nie sprawia, ?e chce mi si? p?aka? i wsi??? w pierwszy tramwaj na D?bie. Odk?d pami?tam, moim ulubionym ciastkiem cukiernianym by? tzw. ziemniaczek. Ziemniaczek to ma?a kulka z ciasta, w kakaowym kolorze, obtoczona we wiórkach kokosowych albo drobnych orzeszkach. Z kapk? …

Mamo

Kraków, Warszawa, Kielce. Czasami nawet Zakopane. Wszystko jedno, który to rok. Niewa?ne, co to za dzie?, niewa?ne, jaka okazja. Najpierw mam kilka, pó?niej kilkana?cie, w ko?cu dwadzie?cia kilka lat. Zmieniaj? si? pory roku, zmienia si? moja waga i wzrost, zmieniaj? si? ch?opcy, których przyprowadzam do domu. Nie zmienia si? tylko jedno. Jedno jedyne pytanie. „Mamo, czy masz po?yczy? jakie? rajstopy?!”. Widzia?am kiedy? fotografi? pierwszej strony pewnej ksi??ki. Niezgrabne odr?czne pismo uk?ada?o si? w dedykacj?. „Nie jest ?atwo napisa? co? w?asnej matce – Marek H?asko”. Nie jest ?atwo napisa? co? w?asnej matce, o wiele ?atwiej jest co? napisa? w?asnemu ojcu. Ojciec …

Teotihuacan: miejsce, w którym ludzie staj? si? bogami

W moim doros?ym ?yciu podj??am do tej pory dwie m?dre decyzje. Adoptowa?am psa i przesta?am pi? mleko. Jak to si? sta?o, ?e tylko dwie? Jak to si? sta?o, ?e akurat te? Kiedy ostatniego dnia stycznia podpisa?am umow? adopcyjn? w schronisku i zapakowa?am Dumk? do samochodu, wiedzia?am, ?e to jest decyzja na zawsze. Kasia i Dumka. Dopóki ?. nas nie roz??czy. A po mleku robi mi si? niedobrze. Jak mawia mój dziadek: „jedna rzecz dziennie”. Codziennie staram si? zrobi? dobrze cho?by jedn? rzecz. Codziennie staram si? dobrze wybiera?. Niestety, codziennie staram si? od nowa. Ile razy odstawia?am s?odycze na bok i …

Jakie? wtedy, jakie? potem

Kiedy Dumka znikn??a, nie my?la?am o tym, czy si? znajdzie. W du?ym mie?cie, w dobie internetu, setek znajomych na facebooku, grup on-line i cywilizowanych schronisk dla zwierz?t psy raczej nie gin?. Znajduj? si?, czasem po tygodniu czy dwóch, ale si? znajduj?. Nie ba?am si? tego, ?e jej nie znajdziemy. Ba?am si? tylko tego obrzydliwego czekania, a? to si? stanie. Cztery lata temu w Indiach razem z mam? i siostr? uciek?y?my porywaczom turystek, szturmuj?c si?? niezbyt solidne drzwi „taksówki” prowadzonej przez na?panego hindusa, który teoretycznie mia? nas dowie?? na lotnisko. Kierowca najpierw przewióz? nas dooko?a miasta, a potem nagle skr?ci? w …

Laptopy i ?adowarki: o mi?o?ci

  B?d?my szczerzy: zazwyczaj jednak wiesz. Oczywi?cie, w trakcie a nawet jeszcze d?ugo po tym opowiadasz przyjació?kom p?aczliwym g?osem, ?e „jak to si? mog?o sta?” i ?e „co ty takiego zrobi?a?”. Ale w g??bi serca, na koniec dnia, przyznasz stoj?c przed lustrem podczas mycia z?bów, ?e w sumie, to wiedzia?a? od samego pocz?tku. Je?li jeste? czujna, us?yszysz to ju? w d?wi?ku jego imienia. Powtarzasz sobie w my?lach to nowo poznane nazwisko i ju? wiesz, czy chcia?aby? tym s?owem sygnowa? zwolnienia z wuefu swojej najstarszej córki, która nie chce si? poci? w szkole. Twoje oczytane kole?anki b?d? Ci radzi?, ?eby? przesta?a …

Ja, gówniara

Wszystko przez to, ?e ?le zaczynam. Nie potrafi? dobrze zacz?? weekendu. Wiem tak ogólnie, ?e nie potrafi?, ale ci?gle jeszcze nie namierzy?am tego punktu krytycznego, tego momentu w tygodniu, który decyduje o tym, ?e w?a?nie ?le zacz??am weekend. Czasami my?l?, ?e to dlatego, ?e w czwartek po po?udniu nie ugotowa?am obiadu na dwa dni. Gdybym ugotowa?a obiad na dwa dni ju? w czwartek, nie musia?abym wst?powa? g?odna do Carrefour Express w drodze z pi?tkowego wyk?adu o kinie dokumentalnym do domu. Gdybym wróci?a z wyk?adu prosto do domu, odgrza?a obiad, który przygotowa?am roztropnie ju? w czwartek, nie musia?abym niecierpliwie je?? na …